Długo mnie tutaj nie było,chociaż dużo się działo:)
Moi chłopcy polecieli do Polski a ja zostałam i kurowałam się ,bo znowu dopadło mnie choróbsko,po trzech dniach czułam się o wiele lepiej i wtedy zaczęłam prace na różnościami.
Pod nieobecność rodzinki mogłam w pełni oddać się temu co sprawia mi najwięcej radości.
Przed wyjazdem moich miłych rozplanowałam sobie co i kiedy będę robić,niestety nie wszystko poszło tak jak to zaplanowałam:(
W pierwszym dniu haftowałam dalej kwiatki grudniowe
tyle jest aktualnie i jak widać nie zostało mi dużo do zrobienia wiec może dzisiaj uda mi się skończyć.
w drugi dzień zaczęłam moją przygodę z szyciem,postanowiłam ,ze zrobię dla Michasia kołderkę , niestety przy pikowaniu złamałam dwie igły a na następne musiałam poczekaj aż zamówię.
Wiec ,żeby nie tracić czasu wzięłam się za druty i postanowiłam nauczyć się robić skarpety,nie jest to takie proste jak myślałam i muszę jeszcze poćwiczyć nad piętą ale jestem z siebie zadowolona :)
Cudo to to nie jest ,hihi
Zanim przyszły igły wycinałam kolejne potworki, wieloryba i dwa węże dla siostrzeńców
Jak już doszły do mnie zamówione igły zaczęłam pikować kołderkę dalej i mogłam ją skończyć zanim Michaś wrócił do domu.
no i w przedostatni dzień uszyłam jeszcze jednego potwora
Na koniec zrobiłam jeszcze wielki wór na keyboard mojego męża
Bardzo mi się podoba ten materiał niestety w sklepie już go nie ma:((
A teraz pochwalę się co kupiłam sobie od pewnej fajnej dziewczyny Jagny
przedstawiam Wam zatem piękną serwetkę o której już dawno myślałam a czekałam aż mąż będzie w Polsce i będzie mógł przelać pieniądze.
I bardzo szybko dostałam teraz już moją serwetkę,a u mnie prezentuje się tak
Jakiś czas temu moja siostra Ula kupiła mi książkę
książka jest super i może już niedługo coś powstanie
a takie gazetki kupiła mi moja mama
Chciałam coś na druty a mama dołożyła jeszcze na szydełko,bo wierzy ,ze jeszcze się nauczę robić na szydełku:)
I to już wszystko, mam nadzieję ,że nie zanudziłam Was tymi zdjęciami.
pozdrawiam